Trójk¹t (2024 Remaster) Lyrics by Taco Hemingway is a latest Polish song in the voice of Taco Hemingway. Its music too is composed by singer while brand new Trójk¹t (2024 Remaster) song lyrics are also written by Taco Hemingway. This is a popular song among the people of United States of America. Taco Hemingway’s *Trójkąt (2024 Remaster)* paints a vivid, chaotic picture of nightlife in Warsaw’s infamous Trójkąt Warszawski. The song captures the messy, alcohol-fueled escapades of the city’s youth, weaving through bars, streets, and fleeting encounters. With biting humor and sharp observations, it dives into themes of disconnection, hedonism, and fleeting relationships amidst a backdrop of smoky clubs and gritty urban settings. Taco juxtaposes the raw, unfiltered nature of city life with personal introspection, blending sharp social commentary with the hazy blur of nightlife excess.
[Intro]
Najciekawsze może w tej mojej całej aferze to jest świat gastronomiczny. Kelnerzy, szefowie, bogowie nocy I dnia, (Wielcy hehe) wielcy I mali, w barze I w koktajl-barze, w barku I za kulisami
[Zwrotka 1]
Najpierw znika poczucie rytmu
Ale myślę: „Cóż. Może będzie jakiś zysk tu”
Potem myślę: „Chrystus, dlaczego muszę być tu”
Ale trzecia tequila zabija poczucie wstydu
Wszystkim parkiet zbrzydł już, ja nie muszę kryć już
Że alkohol tańczy ze mną walczyk po walczyku
Najpierw tańczy tango, potem coś inspirowane sambą
Wiruję w dół Karową, by wrócić na górę Tamką
Przyglądam się nastolatkom, kiedyś wychodziły rzadko
Teraz wpadły w miasta bagno I kłamią wciąż swoim matkom
Nagie nogi w szpilkach, ciekawe co na to tatko
Przechodzę na czerwonym, będzie mandat, kozacko
Rano będzie słabo, teraz sram na to
Prawda jest taka, że nie wychodziłem tak dawno
Wracam na Krakowskie I upadam, już sam nie wiem na co
Słyszę tylko śmiech tych dziewczyn głupich I grubych jak Grzegorz Lato
[Refren]
A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman I wtrąca w rozmowy się
A obok w Kamieniach małżonków wciąż nie ma, więc całują słomiane wdowy się
A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą I milkną, gdy nowy dzień
Trójkąt warszawski, trójkąt warszawski
[Zwrotka 2]
Dostać w pysk w Subway’u na Świętokrzyskiej
W Warszawie trzeba być atletą, to przede wszystkim
Rozmowy z tym bramkarzem-kotletem spełzły na niczym
Na Karową już nie wrócę dziś, co za policzek
Wychodzę na ulicę I schodzę znów na Powiśle
I brodzę po krętej drodze, telefon mi głośno piszczy
Cierpliwość tracę I zdrowie, bo znowu ta ruda pisze
A kiedy znowu mnie dorwie, znów udam, że jej nie słyszę!
Idę prosto przed siebie I mijam BUW
Mój telefon na mnie krzyczy, ja widzę że pisze znów
Chyba złapię taksówkę, wydałem już kilka stów
Z trzysta, wciąż idę dalej I czuję już Wisły brud
Szlugi, mocz, wóda I pot, to dziwny smród
A po drugiej stronie Wisły grasuje już inny lud
Istny cud, my tu fit I jogurty I pitny miód
A tam nikt nie oszukuje się wcale I tli się szlug
Warszawa, rozdarta grubą kreską
Zamykam drzwi taksówki, proszę na Mazowiecką
Taksówkarz ględzi mi, że los ma kiepski
Ale ja słyszę śmiech tych głupich I grubych jak Tomaszewski
[Refren]
A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman I wtrąca w rozmowy się
A obok w Kamieniach małżonków wciąż nie ma, więc całują słomiane wdowy się
A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą I milkną, gdy nowy dzień
Trójkąt warszawski, trójkąt warszawski
[Zwrotka 3]
Trójkąt warszawski, trójkąt bermudzki
Dziewczyny idą tyłem, a przed nimi idą sutki
Chłopcy zapominają o tym, że ich żywot krótki jest
Ernest miał rację ha, zdejmuj rurki, wpierw
Napij się wódki, cztery złote od lufki
Nie dzwoń do przyjaciółki, nie pomoże ci już dziś
To jest dorosłość, chciałaś jej od podstawówki, co?
Wolę Zozole, olej to I mnie puknij, no, chodź
Mieszka tuż obok, więc pójdę na Kredytową z nią
Jakiś typ się na nas gapi, ma dość wrogi wzrok
Chciałbym chwilę pomilczeć, ona ma słowotok
Tamta dziewczyna ciągle pisze, Chryste, po co to?
Jestem Piotr, ale mówią na mnie Łotr
Dosyć długo mam ten alias, ale nie wiem w sumie skąd
Znajdziesz go wszędzie, gdzie zapach perfum I szlugów swąd
A w dziewczęcych sercach wciąż gasły światła I psuł się prąd
(Fajnie, co?)
To mój rozumowania tok, Do you wanna fu*k?
Nie mówię tego na głos, bo to zbyt radykalny krok
„Możesz wejść na chwilę, ale na nic nie licz”
A ja zamierzam się zasiedzieć jak Michał Listkiewicz
[Bridge]
PZPN, PZPN, jebać, jebać PZPN
PZPN, PZPN, jebać, jebać PZPN
PZPN, PZPN, jebać, jebać PZPN
PZPN, PZPN, jebać, jebać PZPN
[Refren]
A obok w Zakąskach za barem się pląsa Pan Roman I wtrąca w rozmowy się
A obok w Kamieniach małżonków wciąż nie ma, więc całują słomiane wdowy się
A obok, tam w Bistro, miłości na szybko się wiążą I milkną, gdy nowy dzień
Trójkąt warszawski, trójkąt warszawski
[Outro]
Inne stoliki nie były obsłużone, ja byłem obsłużony. Ja byłem obsłużony, dla mnie była każda wódka I każda potrawa, I każda muzyka w orkiestrze
Trójk¹t (2024 Remaster) Lyrics Meaning
[Intro:]
The intro sets the stage for the song by focusing on the vibrant and chaotic world of gastronomy. It highlights the people who run this nocturnal world—waiters, chefs, and bartenders—depicted as both ordinary workers and almost mythical “gods” of nightlife.
[Zwrotka 1:]
The first verse describes a night out, where alcohol takes center stage. The speaker’s rhythm and sense of shame dissolve with each drink, creating a surreal dance fueled by intoxication. As the night progresses, he observes the city’s nightlife, especially the young people, who now frequent the party scene more than before, often lying to their parents about it. He cynically remarks on their provocative outfits and imagines their parents’ reactions. The verse also captures a disregard for rules, as he crosses a red light and brushes off the consequences. The speaker reflects on how rare it is for him to go out like this and feels disconnected from the chaos around him. The laughter of superficial partygoers echoes, amplifying his sense of alienation and the absurdity of the night.
[Refren:]
The chorus highlights the fleeting and shallow connections made in Warsaw’s nightlife. People flirt, indulge, and seek temporary escapes in places like Zakąski, Kamienie, and Bistro. By morning, these passionate but transient interactions fade, reflecting the hollow nature of these encounters.
[Zwrotka 2:]
The second verse portrays more of the speaker’s disillusionment with the nightlife. He recalls an altercation at a Subway, encounters with unhelpful bouncers, and wandering the streets of Powiśle. His phone constantly buzzes, adding to his frustration, as he tries to escape an unwanted connection with a persistent woman. His walk leads him past familiar places, from libraries to the river, where the city smells of booze, sweat, and decay. He contrasts the lifestyles on either side of the Vistula River—one side pursuing health and fitness, the other embracing raw, unpolished reality. The taxi ride back to Mazowiecka further emphasizes his disconnection, as even the driver’s complaints feel irrelevant amidst his own existential musings. The verse ends with him again noticing the absurdity of the shallow laughter surrounding him.
[Refren:]
The repetition of the chorus reinforces the theme of superficial, fleeting love and connections dominating Warsaw’s nightlife. Each venue is a microcosm of transient emotions and momentary escapes.
[Zwrotka 3:]
The third verse delves into the darker, more cynical aspects of the nightlife. It depicts both the recklessness and emptiness of youth. Boys forget their mortality, girls flaunt their allure, and everyone drowns their worries in alcohol. The speaker mocks societal expectations of adulthood, contrasting the naïve aspirations of youth with the harsh realities of the present. He describes a casual hookup and muses on his own nickname, “Łotr,” which reflects his rogue persona. His world is filled with the smells of cigarettes and cheap perfume, a metaphor for fleeting pleasures and fading lights. Beneath his sarcastic exterior, there’s a sense of weariness and detachment. The verse ends with him contemplating another encounter, hinting at how repetitive and meaningless these connections feel.
[Bridge:]
The bridge is a direct and humorous jab at Poland’s football association (PZPN), expressing frustration with its inefficiency and corruption. It serves as a moment of levity amidst the song’s darker themes.
[Refren:]
The repetition of the chorus ties back to the theme of transient nightlife, emphasizing how fleeting moments of passion and connection fade away as day breaks in Warsaw’s party districts.
[Outro:]
The outro reflects on the special treatment the speaker receives, symbolizing the privileges and illusions of nightlife. He notes how everything—drinks, food, music—seems tailored for him, encapsulating the self-centered and surreal nature of these nocturnal experiences.
Q. Who has sung Trójk¹t (2024 Remaster) song?
A. Trójk¹t (2024 Remaster) song is sung by Taco Hemingway.
Q. Who wrote Trójk¹t (2024 Remaster) lyrics?
A. Trójk¹t (2024 Remaster) lyrics are penned by Taco Hemingway.
Q. Who has given the music of Trójk¹t (2024 Remaster) song?
A. Trójk¹t (2024 Remaster) music is composed and produced by Taco Hemingway.
“This concludes the lyrics of Trójk¹t (2024 Remaster)” by Taco Hemingway. If you like this song please share it with your friends and family in USA. If you find any errors in it, please feel free to submit the correct version via the Contact Us section.